Wiele czynników wpłynęło na ostateczną decyzję Benjamina Netanjahu o przyjęciu zawieszenia broni wynegocjowanego przez USA i zakończeniu ofensywy Izraela w Libanie. Jego cele wojenne wobec Hizbollahu zawsze były bardziej skromne niż "całkowite zwycięstwo", które dążył do osiągnięcia wobec Hamasu w Strefie Gazy. Jednakże, konfrontując się z wieloma krytykami porozumienia wewnętrznymi - w tym skrajnie prawicowymi ministrami rządu, burmistrzami północnego Izraela i przedstawicielami opozycji - Netanjahu obliczył, że jego cele zostały w dużej mierze osiągnięte, podczas gdy ryzyko kontynuowania działań wzrastało. "Hizbollah to nie Hamas. Nie możemy go całkowicie zniszczyć. To nie wchodziło w grę" - powiedział Yaakov Amidror, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Netanjahu, obecnie pracujący w think-tanku w Waszyngtonie, Jinsa. "Liban jest zbyt duży. Hizbollah jest zbyt silny." Ten układ zawieszenia broni "nie jest marzeniem, które wielu Izraelczyków miało" - dodał Amidror, podkreślając jednak, że Izrael ma coraz mniejsze zapasy amunicji i "presję" na rezerwistów wojskowych, którzy walczyli od miesięcy. "Izrael nie może sobie pozwolić na kolejny rok wojny" w obecnym zakresie na północy - stwierdził. Izraelscy urzędnicy konsekwentnie twierdzili, że ich celem jest bezpieczny powrót do domów dziesiątek tysięcy mieszkańców północy, ewakuowanych po tym, jak Hizbollah zaczął strzelać do Izraela po ataku Hamasu 7 października ubiegłego…
Czytaj więcejBądź pierwszy odpowiedzieć do tej ogólna dyskusja